PRZYGODA W RELIGIĄ
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Ranek wstawał spokojny, słoneczny, chociaż nie upalny. Miło będzie głosić w taką pogodę, pomyślałam. Kiedy już przeczytałam tekst dzienny, szykowałam się do wyjścia, zadzwonił telefon. Zuzka w słuchawkę wykrzyknęła, że dzisiaj nie pójdzie i że mnie przeprasza, bo coś jej wypadło. No tak, przemknęło mi przez myśl, znowu mnie wystawiła, ciekawe co tym razem jej wypadło. Co ja mam robić, pomyślałam? Sama na teren się nie wybieram, to dla mojego bezpieczeństwa, bo to różnie bywa. Przeglądnęłam notatki i wyszło mi z nich, że mogę iść na konkretne odwiedziny, a potem już z Zośką dalej w teren. Służbę zaczęłam już w domu, żeby nie tracić czasu, potem po drodze też troszkę głosiłam, aż w końcu dotarłam na odwiedziny. Pani grzecznie poprosiła mnie do mieszkania, zrobiła herbatę i zaczęłyśmy rozmowę. Czas tak szybko zleciał, że tylko zdążyłam się pożegnać z panią i umówić się na następne odwiedziny, kiedy już Zośka podniosła larum, że czeka.
Służba przebiegła spokojnie bez specjalnych rewelacji. Teraz czas na obiad i szykować się na zebranie.
Wieczorem moją uwagę przykuł wykład na temat zawierania małżeństw. Brat bardzo podkreślał, że małżeństwa powinno się zawierać " tylko w Panu", tu podkreślił dobitnie, że to znaczy, aby pobierać się tylko ze Świadkami Jehowy. Ale w mojej głowie zrodziła się wątpliwość; w Panu, to znaczy w Jezusie, a przecież w Jezusa wierzą nie tylko Świadkowie, ale też katolicy, prawosławni czy inne pomniejsze wyznania. Coś mi tu nie pasowało, ale cóż ja mogę, ja skromny żuczek?
Następnego dnia tę wątpliwość przedstawiłam jednej siostrze, ale ona skwitowała powiedzeniem, że Ciało Kierownicze wie co mówi. No tak Ciało Kierownicze. Ale Ciało Kierownicze to też tylko omylni ludzie, ale na swoją korzyść umieli nagiąć ten werset?
Czy ja mam inne zrozumienie Biblii od pozostałych Świadków Jehowy? Tego rodzaju pytania mnożyły się w mojej głowie
Dodaj komentarz