NA GRANICY ŻYCIA
ROZDZIAŁ CZWARTY
Kto to może dzwonić, przecież Staszek na dializach? Usiadłam przed laptopem. Odebrałam i zobaczyłam starszego mężczyznę.
Nie znamy się, powiedział, jestem bratem Staszka.
Dobry wieczór. Dlaczego dzwoni pan do mnie?
Proszę mnie dokładnie posłuchać, zaczął bardzo stanowczym głosem. Staszek przywiązał się do pani, cały czas mówi o pani i o rozmowach jakie są między wami. Czeka kiedy pani odbierze i widać po nim, że wraca w niego chęć życia. Jest po prostu zakochany i to mu daje siłę. Jeżeli pani go skrzywdzi, to będzie miała go na sumieniu.
Dopóki nie spotkał panią, nie miał ochoty żyć, więc chyba rozumie pani jaką odpowiedzialnością jest obarczona?
Dobrze pan powiedział, obarczona. Proszę nie wymagać ode mnie, że wezmę całą tę odpowiedzialność na siebie. Też mam swoje problemy, z którymi sama się borykam, więc wybaczy pan, ale proszę tak do mnie nie mówić. Na pewno nie zostawię go w takim stanie, to zrozumiałe, ale są różne sprawy, które mogą rzutować na stan zdrowia Staszka.
Oczywiście, powiedział, ale wystarczy, że będzie pani z nim do końca.
Do jakiego końca?
Jeśli nie znajdzie się dawca, powiedział, Staszek może umrzeć.
Wszyscy kiedyś umrzemy, odparłam, więc niech pan nie mówi do mnie o śmierci Staszka, nie jestem z kamienia, też mam uczucia.
Zakończmy tę rozmowę, dodałam, muszę zająć się swoimi sprawami.
Dobrze, powiedział, dziękuję, że mnie pani wysłuchała, i mam nadzieję, że rozumiemy się, aha, dodał, proszę nie mówić Staszkowi o naszej rozmowie.
Oczywiście, nie jestem papla.
Wyłączyłam internet. Za dużo ode mnie wymagają, stosują presje, a ja tak z ludzkiego punktu widzenia chcę być przy Staszku, nie jest mi przecież obojętny.
Rozdzwonił się telefon. Witaj Inka, co słychać?
Witaj Anika, u mnie spokojnie, zaraz siadam do literatury, a co u ciebie?
Dzwonię, ponieważ mam problem z punktem.
Anika, może przyjdziesz do mnie jutro z rana?
Dobrze. Anika jak zwykle z takimi sprawami biegła do mnie. Chętnie pomagam, bo po prostu lubię to robić.
Wieczór minął mi spokojnie. Trochę popisałam, poczytałam książkę i weszłam w internet, żeby się odstresować przy kabaretach.
Moje myśli biegły do Staszka i do zboru.
Rozdarta między te dwie sprawy często łapałam się na tym, że jestem wystraszona odpowiedzialnością jaką na mnie nałożyło życie.
Nie umiem obojętnie patrzeć na żadne sprawy, dlatego moja dusza jest umęczona.
Tak chciałabym odpocząć od wszystkiego.
Jeszcze brat Staszka. Czy on myślał, że jestem nieodpowiedzialną gówniarą, która bawi się w życie?
Inka spokojnie, skarciłam siebie, wszystko będzie dobrze, tylko trochę wyluzuj, jak mówią młodzi ludzie.
Niech ten dzień się już skończy, jestem zmęczona.
Dodaj komentarz