MEANDRY ŻYCIA
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Następnego dnia, kiedy przyszłam do pracy, Lidki już nie było w hotelu, zatem wróciła do domu. Nie będzie jej łatwo, mężuś nie da jej spokoju, musi być stanowcza, chodzi przecież o nią i dziewczynki. Te śliczne istotki nie są niczemu winne, chyba tylko tego, że się urodziły jako dziewczynki a nie jako chłopcy. Ten ich tatuś na niezłego świra, skoro nie kocha tak cudownych dzieci. Obie są zdrowe, dobrze się chowają, niejedna matka i niejeden ojciec
pragną takich dzieci, a ten wybrzydza, bo nie chłopcy. Mój umysł tego nie ogarniał.
Po południu zadzwonił telefon, to Anka ciekawa była co u Lidki i dziewczynek. Anka, nie ma już ich w hotelu, powiedziałam, jak będzie potrzebowała pomocy na pewno zadzwoni, tego możemy być pewne, bo jak widać, ma nas tylko po swojej stronie. No tak, Anka jakby przygasła. Co się dzieje Aniu, zapytałam. Nic szczególnego, ale znając nasze prawo tylko patrzeć jak się przyczepi do nich opieka, zastanawiam się, czy nie będą chcieli zabrać im dzieci, jak się będą tak kłócić, a Lidka będzie uciekać z domu. Wiesz co, odparłam, musimy jej to uświadomić, bo faktycznie ten drań jak się zorientuje, że może jej w ten sposób zaszkodzić, to będzie robił wszystko, żeby się tułała poza domem z dziewczynkami, a i nie omieszka o tym powiadomić policję i opiekę społeczną.
Jak wrócę do domu, powiedziałam, to zadzwonię do ciebie i pogadamy jeszcze, potem musimy jakoś temu zaradzić.
Przemknęła mi myśl, że może porozmawiać z moim bratem, ale szybko porzuciłam ją z obawy o bezpieczeństwo mojego kochanego braciszka. Wprawdzie on chętnie staje w obronie rodziny, ale w obronie kochanki byłego męża, kiedy to właśnie z jej powodu interweniował z moim życiu, to by nie przeszło, jeszcze mi by się dostało, że jej pomagam. Wiedział brat ile cierpiałam z jej powodu, dlatego nie odważę się wspominać nawet w naszych rozmowach.
Wieczorem porozmawiałyśmy z Anką na spokojnie, kiedy to nasi mężowie zasiedli do oglądania meczu. Doszłyśmy do wniosku, że chyba dobrze by było, jakby Lidka na czas rozwodu, wynajęła sobie mieszkanko, żeby spokojnie przetrwać ten trudny okres w jej życiu. Z takim nastawieniem zadzwoniłam do Lidki. Właśnie usypiała dziewczynki.
Kiedy dowiedziała się o moim i Anki planie szybko na to przystała. Jak stwierdziła, nie daje jej mąż spokoju, ciągle się czepia o pieniądze, które mu podstępnie zabrała. A przecież sam by jej nie dał dobrowolnie złamanego grosza. Teraz tylko trzeba by było znaleźć jakieś mieszkanie z dwoma pokoikami i wszelkimi wygodami, żeby nikt się nie mógł przyczepić. Walka będzie się toczyć ostra, znając tego drania. Mnie się udało, bo pomógł mi mój brat, a Lidka jest sama, więc drań ma pole do popisu.
Umówiłyśmy się nazajutrz z samego rana, jak tylko wstaną dziewczynki, bo my obie z Anką miałyśmy popołudniowe dyżury. Teraz tylko spokojnie usiąść i poszukać w internecie takiego mieszkania.
Co wy knujecie? Za naszymi plecami stali nasi mężowie i wlepili swój wzrok w ekran komputera. Która się wyprowadza, zapytał Grzesiek? Zaraz wyprowadza, wy macie swoje mecze, a my oglądamy sobie mieszkanka, a co nie można, zapytała Anka?
Dodaj komentarz