ICH DROGA W DOROSŁOŚĆ
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
Ciekawe co nasze dzieciaki teraz robią, zastanawiała się głośno Róża, kiedy spokojnie spacerowały sobie po lesie.*
Faktycznie, odparła Kalina, mają teraz wolne od nas, w końcu ile można pilnować dorastające dzieciaki.*
Jeszcze trochę będą miały po osiemnaście lat, a my ciągle uważamy je za ma małe brzdące.*
Przecież to nasze dzieci, jak mamy na nie patrzeć?*
Nie irytuj się, odparła Kalina, jeszcze parę miesięcy i będziemy mieli większy kłopot, bo będą uważały się za dorosłych i pełnoletnich.*
Pełnoletnie to będą, ale rozumu to im brakuje.*
A jak Marcin, już się uspokoił czy jeszcze się dąsa?*
Nie mam pojęcia, mało co rozmawiamy, a jak zaczynamy rozmawiać to się kłócimy, ciągle mnie obarcza za postępowanie Wioletki, jakby to on był święty.*
To tak jak Maciek, też uważa, że to moja wina, a przecież ostrzegałam.*
Szkoda gadać, posypały nam się małżeństwa przez dzieciaki.*
Usiądziemy trochę, zapytała Kalina, nogi już mi w tyłek wchodzą, nie jestem zwyczajna takich spacerów?*
Ja też już mam dosyć, odparła Róża.*
Usiadły na mostku, który był miejscem wędkarzy.* To tutaj wraz ze swoim sprzętem, stołeczkami, przesiadywali panowie, mocząc przysłowiowe kije.*
Wspomnienie minionych lat, kiedy z ojcem przyjeżdżała nad to jeziorko, teraz dopadło Kalinę. Wtedy był to wymarzony wyjazd, ponieważ jako dziecko kochała takie wyjazdy z tatą.*
O czym myślisz, zapytała Róża?*
Wspomnienia mnie dopadły, odparła.*
Zdarza się, mnie też czasami dopadają, ale nie ma co wracać do tego co było, teraz mamy problem we własnym domu.
Wracajmy, bo zaczną nas szukać.*
Kto, może dzieciaki, a może mężowie?* Nie łudź się, nikt za nami nie płacze.
Nie mam siły już walczyć, Wioletka robi co chce, Marcin ma kochankę, a ja zostawiona sama sobie szarpię się na wszystkie strony.* Po co mi to potrzebne?*
Ja mam tak samo, odparła Kalina, nic innego.* Mają mnie gdzieś.* Najlepiej uciekać od problemów zamiast się z nimi zmierzyć.*
Już dosyć, powiedziała Róża, wracamy.
Wjechały na drogę asfaltową, auto spokojnie wprost płynęło, dając im poczucie spokoju.* Jeszcze trochę będą w domu.*
Nagle Róża zauważyła w samochodzie, który ich mijał, Wioletkę i Fabiana.*
Gdzie one jadą?*
Kto, zapytała Kalina?*
W tym samochodzie z tym starym chłopem, przyjrzyj się dokładnie.*
Faktycznie, zawracaj, jedziemy za nimi.*
Co one wyprawiają, krzyknęła Kalina, wpędzą nas do grobu.*
Nagle samochód przyśpieszył.*
Zapamiętaj jego rejestrację, krzyknęła Róża.*
Kalina już nic się nie odzywała, na liczniku miała sto trzydzieści, a facet ciągle im umykał.* Skupiona była na prowadzeniu, a w głowie miała różne drastyczne sceny związane z ich dziećmi.*
Nagle poczuła, że traci panowanie nad samochodem.*
Co robisz, krzyknęła Róża?*
To były ostatnie słowa jakie wypowiedziała, a które usłyszała Kalina.*
W tym czasie dzieciaki pojechały dalej z nieznanym mężczyzną w nieznanym kierunku.*
Za tydzień mężowie i dzieciaki spotkali się na grobach.*
Marcin nie chciał rozmawiać z Wioletką.*
Tato przepraszam, próbowała swoich sztuczek, ja już nie będę.*
Co nie będziesz?* Śmierci nie da się odwrócić, zabiłaś matkę.*
Ja nie chciałam, my tylko jechaliśmy samochodem.*
Po co z takim starym dziadem jechałaś?*
Wioletka zwiesiła głowę, ale Marcina to już nie wzruszało.*
Fabian natomiast nie miał zamiaru się tłumaczyć, nadal był krnąbrny.*
Maciek machnął ręką na jego fochy, ba w ogóle na niego, miał już dosyć.*
Obu panom nie było wesoło. * Mało tego, że stracili żony, które przecież zdradzali, to jeszcze sami zostali z dzieciakami.*
Odechciało im się kochanek i własnych dzieci.* Potrzebowali teraz spokoju, żeby uporać się z własnym sumieniem, które ich zaczęło oskarżać.*
Dzieciaki poczuły się odrzucone, a jednocześnie wolne, mogły robić co im się chciało.* Mają już swoje osiemnaście lat, to znaczy, że wkraczają w dorosłe życie.* Tylko czy są na to gotowe?*
Mam duże wątpliwości.
KONIEC
Dodaj komentarz