CIENIE ŻYCIA
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI
Długo w nocy rozmawialiśmy z Pawłem i doszliśmy do wniosku, że nic mądrego oboje nie wymyślimy, i dlatego z rana pójdziemy do adwokata, niech on się zajmie naszym problemem. Jak to zabrzmiało - problem? A przecież nie żyje człowiek, jaki by nie był , to jednak człowiek. Ale płakać po nim nie zamierzam. Nie wiadomo nam ile krzywdy wyrządził poza mną, z ilu podłości wyciągał go ojciec. Zasnęliśmy nad ranem, wymęczeni tą sytuacją i trudną rozmową. Dlatego też nie udało nam się obudzić zbyt szybko. Kiedy tylko wstaliśmy Paweł zadzwonił do adwokata i umówił nas na spotkanie. Śniadanie jakoś nam nie wchodziło, dlatego też wypiliśmy kawę i jakieś jogurty. W kancelarii adwokackiej już na nas czekał pan mecenas. Spokojnie wysłuchał co miał do powiedzenia Paweł i co ja miałam do dodania i stwierdził, że zrobi co w jego mocy,i na pewno nie będzie to surowa kara. Co znaczy, że nie surowa, zapytałam? Nie chcę, żeby mąż poszedł siedzieć, powiedziałam i wlepiłam swoje oczy w twarz adwokata. Poczerwieniał, nie wiem dlaczego, czy przez to, że kłamał, czy też przez to, że nie wiedział jak się sprawa potoczy, a składać obietnice nie było sensu? Zrobię wszystko, co w mojej mocy, obiecuję, powiedział w końcu adwokat i tyle mógł w chwili obecnej zrobić, złożyć nic nie znaczącą obietnicę. Czekała nas niezła rozprawa. Paweł przyznając się do winy, wsypał Janusza i prywatnego detektywa. I po co wam to było? - Zapytałam męża kiedy już wyszliśmy na ulicę. Ja prowadzę, powiedziałam i wyciągnęłam rękę po kluczyki. Paweł nic nie powiedział tylko podał mi kluczyki i poszedł z drugiej strony samochodu. Zrobiło mi się go szkoda, mogłam sobie tylko wyobrazić jak się teraz czuł. Kiedy rozpocznie się już na dobre dochodzenie, mogę z tym zostać sama, i walka o męża, użeranie się z adwokatem, i oganianie się od reporterów - to wszytko przede mną i moim mężem jeśli będzie odpowiadał z wolnej stopy.Popatrzyłam na niego i uzmysłowiłam sobie, że jesteśmy tak krótko po ślubie i ciągle mamy jakieś przeboje. Paweł, spokojnie, damy radę, żeby tylko ciebie nie zamknęli a reszta to pikuś. Najwyżej przeprowadzimy się i zmienimy nazwisko. Kochanie, powiedział Paweł, przepraszam, nie pomyślałem, że to tak może wyglądać. Nie chciałam już go dobijać dlatego tylko pogłaskałam go po twarzy i włączyłam silni
Dodaj komentarz